
Wspomnienie o Bronisławie Lasockiej, prawdziwej Matce Polce, która mogłaby być wzorem dla każdej polskiej kobiety.
Bronisława Agnieszka Łuszczewska h. Pierzchała urodziła się w roku
1835, w Mszczonowie, w bardzo zasłużonej dla ojczyzny rodzinie
społeczników i patriotów. Jej ojciec, Antoni Jan Nepomucen Łuszczewski, w
roku 1834 ożenił się z Marianną Zielińską. Zapisy genealogiczne nie
wskazują na „herbowe” pochodzenie panny Marianny1. więc być
może Antoni popełnił mezalians, poślubiając ją. Miejmy nadzieję, że
była to wielka miłość. Po roku na świat przyszła Bronisława Agnieszka,
która prawdopodobnie pozostała jedynaczką, ponieważ młodsza od niej o
rok siostra, Wanda Honorata, zmarła w niemowlęctwie1.
Bronisława uzyskała w domu solidne, lecz surowe wychowanie religijne i
patriotyczne. Wyrosła na pannę skromną, pracowitą i obowiązkową. W wieku
19 lat wyszła za mąż za znacznie starszego, bo 35-letniego Leona
Adriana Lasockiego h. Dołęga. Małżeństwo zamieszkało w Brochowie koło
Sochaczewa, w dużym rodzinnym majątku Leona. Na świat przychodziły
kolejno dzieci: Antoni, Maria i przyszły założyciel Letniska Milanówek,
Michał Piotr. W styczniu 1863roku Leon Lasocki przystąpił do powstania.
Po klęsce powstania styczniowego Polaków spotkały dotkliwe represje.
Leon został przez władze carskie skazany na syberyjskie zesłanie, gdzie
wkrótce po przybyciu na miejsce zmarł. Bronisława miała wówczas zaledwie
29 lat. Jednak zamiast głośno rozpaczać, natychmiast zaczęła tak
działać, tak aby dzieci nie odczuły zbyt boleśnie tragedii, jaka ich
rodzinę spotkała. Kiedy tak sobie o Niej myślę, widzę kobietę niezwykłą,
która mimo ogromu nieszczęść, jakie na Nią spadły, nie załamała się i
nikogo swoją tragedią nie obarczając, dzielnie sama pokonywała kolejne
trudności. Ileż to ważnych spraw potrafiła załatwić w najgorszych
momentach swojego życia: przedśmiertny portret męża, dzięki czemu dzieci
nie zapomniały, jak wyglądał ich ojciec, sprowadzenie jego ciała z
dalekiej Syberii , pochowanie go i postawienie wyjątkowego pomnika na
cmentarzu (dziś oznaczonego numerem 1000, nadanym po renowacji przez J.
Waldorffa w dowód uznania dla Leona Lasockiego). Poza tym, w obawie
przed represjami carskimi sprzedała rodzinne włości w Brochowie i w
krótkim czasie zakupiła znacznie mniejszy majątek w Milanówku, gdzie
wraz z dziećmi sprowadziła się 26 czerwca 1867r. Rozpoczął się nowy etap
w życiu Rodziny Bronisławy. MiIanowski majątek składał się ze wsi i
folwarku z gruntami rolnymi, łąk oraz tzw. Lasu Górnego i należał do
parafii Żuków6.. Wszyscy zamieszkali w parterowym
modrzewiowym dworze z mieszkalnym poddaszem. Teren w dużej części był
folwarkiem, dzięki czemu rodzina oraz wszyscy najemni chłopi i robotnicy
rolni mieli pracę i utrzymanie. Dwór znajdował się na terenie
zalesionym, z łatwym dostępem do drewna, co przynosiło majątkowi spory
dochód. W folwarku, jak w większości majątków ziemskich, były stajnie
dla koni, obory dla krów 4, liczny sprzęt rolniczy oraz
niezbędna w gospodarstwie bryczka pani dziedziczki. Zadbany warzywniak z
dorodnymi ogórkami i pomidorami, duży sad, hodowla drobiu i zwierząt
gospodarskich, a przede wszystkim „piękny ogród, mieniący
się latem różnymi kolorami kwiatów (…) i w którym jest pięknie i na
wiosnę i w lecie, gdzie jedna alejka jest pełna irysów, a w innej rosną
narcyzy i fiołki…”3. Pani dziedziczka, osoba niezwykle
pracowita i wymagająca najwięcej od siebie, starała się osobiście
wszystkiego dopilnować, „zarządzała wszystkim silną ręką”3. Goście odwiedzający dwór zachwycali się „najpyszniejszymi kurczętami z mizerią, pysznych twarogach, świeżym osełkowym masłem i pysznym mlekiem”3. Duże
znaczenie dla mieszkańców dworu miało prowadzenie tzw. gospodarstwa
kobiecego. Kobiety bieliły płótno, maglowały bieliznę, przędły, a na
bazie mleka produkowały masło, sery, śmietanę. Wszystko to pani
Bronisława sprzedawała w pobliskich miejscowościach lub w Warszawie.
Jeździła tam bryczką do Grodziska Mazowieckiego, a dalej z przesiadkami
koleją do Warszawy5. Tak przez 22 lata, z pomocą zarządcy i
innych pracowników Bronisława Lasocka prowadziła wzorowe gospodarstwo.
Dzięki tak sprawnemu zarządzaniu, zapewniała rodzinie i wszystkim
pracownikom spokojne życie. Wśród jej pracowników najważniejszą rolę w
folwarku pełnił bardzo zaufany człowiek, stangret dziedziczki, Łukasz
Pawłowski. To on woził rodzinę do kościoła, jeździł też z panią
Bronisławą do Grodziska i okolicznych miejscowości, razem odwiedzali też
osierocone rodziny powstańców styczniowych i prowadzone przez zakonnice
ochronki, w których zostawiali spore datki dla sierot. Wdowa po
powstańcu styczniowym przekazywała im spore środki z dochodów
uzyskiwanych z milanowskiego majątku.2 Pani Bronisława wielką
wagę przywiązywała do wychowania dzieci w miłości i w duchu
patriotycznym. Zresztą sama, na znak podwójnej żałoby, osobistej i
narodowej, do końca życia chodziła ubrana w suknie koloru czarnego lub
ciemnego. Bardzo chciała dobrze przygotować swoje dzieci do życia,
dlatego była matką wymagającą i czasem surową. Starała się wpoić im
poczucie odpowiedzialności i sumienności w realizowaniu obowiązków
domowych. Życie jednak pokazuje, że nie w każdym przypadku to się udaje.
Prawdziwą lekcją codziennego patriotyzmu było materialne wspieranie
sierot po powstańcach styczniowych. Własne dzieci początkowo uczyły się w
domu, z czego przy okazji korzystały dzieci pracowników i okolicznych
chłopów (nierzadko analfabetów). Szczególne znaczenie we dworze
przywiązywano do nauki języka polskiego. Kiedy po zdławieniu powstania
styczniowego w zaborze rosyjskim do szkól wprowadzono język rosyjski, a
język polski stał się przedmiotem nadobowiązkowym, nauczanym
po rosyjsku,6.dla wdowy po powstańcu styczniowym prawdziwą
misją stało się upowszechnianie języka ojczystego. Tymczasem w wieku 14
lat zmarła na gruźlicę Jej ukochana córka Maria, obdarzona wielkim
talentem plastycznym. „Maria wyróżniała się dużym zdolnościami
plastycznymi. Dowodem tego jest narysowany przez nią autoportret, który
dziewczynka wykonała po zaledwie pięciu miesiącach nauk i rysunku3.
Dorastający synowie przyswajali mniej lub bardziej uważnie nauki matki
i stopniowo się usamodzielniali, każdy na swój sposób. I mimo że matka
bardzo starała się wychować ich jak najlepiej, w oparciu o najlepsze
rodzinne wzory, to nie do końca Jej się to udało, zwłaszcza w
odniesieniu do starszego syna, Antoniego. Ten nigdy nie przykładał się
do nauki i pracy, niechętnie pomagał w gospodarowaniu, natomiast miał
„talent” do wydawania pieniędzy. Od młodości był człowiekiem leniwym i
lekkomyślnym, ze skłonnościami do hazardu, lubił rozrywkowy tryb życia.
Matka miała z nim wiele problemów wychowawczych3. Młodszy
Michał był zupełnie inny. Poważny i pracowity, od najmłodszych lat
pomagał w gospodarstwie, ucząc się praktycznego zarządzania folwarkiem, a
z czasem przejmował coraz więcej obowiązków. Jego matka pozwalała mu na
to, jednak zawsze trzymała rękę na pulsie, mając wszystko pod kontrolą.
Ostatecznie jedynym właścicielem folwarku uczyniła właśnie Michała,
sprzedając mu notarialnie majątek za 40 tysięcy rubli, niestety już z
hipoteką już obciążoną kwotą 22 tys. rubli. Kwotę tę przekazała
Antoniemu na zakup majątku Budziszynek, w którym rzeczywiście po ślubie
zamieszkał z żoną Marią. A jednak „Antoni okazał się hulaką(…) Grał w karty, jeździł do Warszawy, przegrywał.”4 W końcu przegrał w karty cały majątek, porzucił młodą żonę z maleńką Janinką,” (…)wyjechał
w świat i z bliżej nieznanych powodów już nigdy do kraju nie wrócił, a
Maria z maleńką córką, niewielkim groszem i niezbędnymi meblami znalazła
się w Milanówku. Przywiozła też ze sobą ukochaną statuę Matki Boskiej4. Pani Bronisława zajęła się synową i malutką wnuczką, ale „nie wyraziła ochoty, by przyjąć na stałe do Milanówka synowej z dzieckiem4. Janinka
szybko została ochrzczona w kościółku w Żukowie, a Maria po krótkim
pobycie w milanowskim dworze, wyjechała z dzieckiem do Warszawy, gdzie
szybko stanęła na nogi4. Bronisława Lasocka przez całe życie kierowała się jednoznacznymi zasadami, opartymi na wartościach rodzinnych i narodowych. „W
rodzinie mówiło się, że Bronisława miała dwojaką naturę. Z jednej
strony była osobą despotyczną i wymagającą, trzymającą krótko w ręku
wszystko, bo tego nauczyło Ją życie. Z drugiej zaś miała niezwykle dobre
serce dla ludzi biednych i potrzebujących pomocy”4. Do
końca życia mieszkała w swoim ukochanym dworze, w którym na honorowym
miejscu wisiał portret Leona Adriana i autoportret córki Marii. Wiodła w
miarę spokojne życie, ponieważ Michał bardzo dbał i liczył się ze
zdaniem matki, która długo jeszcze sama podejmowała ostateczne decyzje:
„można się domyślać, że to co mówiła mu matka m.in. miało wpływ na
parcelację majątku, na decyzję utworzenia Letniska i przekształcenie go z
czasem w samodzielną gminę”2. Przez długie lata wraz z
Nią wspierał rodziny osieroconych dzieci, przeznaczając na to spore
środki z dochodów folwarku. I dopiero wojna światowa znacznie
pogorszyła warunki życia codziennego we dworze. 79-letnia pani
Bronisława bardzo wówczas podupadła na zdrowiu. Bronisława Lasocka
zmarła w swoim dworze w roku 1921, przeżywszy 86 lat. W ostatnich
chwilach towarzyszył Jej Michał, jego żona Jadwiga oraz dwie wnuczki,
Helena i Lucyna. Została pochowana w grobowcu rodzinnym na Cmentarzu
Powązkowskim.
Bronisława Lasocka z Łuszczewskich
(ur. 1831, zm. 1921) Pochowana na Powązkach)
Bibliografia
- Marek Jerzy Minakowski, Genealogia Potomków Sejmu Wielkiego
- Biuletyn Miasta Milanówka nr 6/2012 (rozmowa M. Królikowskiej z A. Pettynem, cz. II.)
- Fragmenty kroniki rodzinnej E. Wielowiejskiej (wnuczki Janiny i matki p. A. Kołaczyk).
- Film z wywiadu z p. Anną Kołaczyk zrealizowany przez A. Pettyna i M. Koszutę.
- Ze wspomnień St. Tomanowskiego, Dziadka autorki.
Opracowanie: Anna Kuldanek